Cykl "pomiędzy słowem a obrazem" jest zdominowany przez postacie dzieci, kotów  i nierzadko zabawek. Spotykałem sie z głosami krytyki jakoby sylwetki dzieci są brzydkie i wynaturzone w jakimś nieuzasadnionym proteście. Jest to  opis emocji dotyczący szkodliwych i antyludzkich programów jakim poddawane są dzieci. Nie opisuję brzydoty, ale  brak równowagi pomiędzy teorią a naturą życia. Izolowanie dzieci  w murach szkolnych to okaleczanie z bezpośredniego doświadczania fenomenu życia. Wystarczy skupić uwagę na zachowaniu dzieci na zajęciach plastycznych. Nie ma wtedy już norm, ani regulacji programowych. Dziecko odrywa się od nudnej rutyny szkolnej i opisuje swoje emocje. Na plastyce dziecko  jest świadome
i wolne.  Dzieci w zamknięciu (program nauczania, ściany klasy) nie są w stanie naturalnie oswoić własnych emocji. Dodatkowo zmuszani są do wkuwania niezrozumiałej dla nich i zbędnej teorii. Być może taki sposób traumatyzowania dzieci rodzi późniejszych sadystów. Jak sięgam pamięcią agresja w śród uczniów, a później w życiu dorosłym była na porządku dziennym. Taki stan rzeczy jest nadal obecny. Uczeni twierdzą, że agresja jest wynikiem nagromadzonej frustracji i negatywnych emocji.