Recenzje

 (prof. dr hab.) Paweł Próchniak. Malarstwo Wiesława Jędruszczaka i jego twórczość literacka tworzą spójną przestrzeń. Wpisane w nią sensy i emocje wypowiadane są w dwóch radykalnie odmiennych porządkach: obrazu i słowa, ale słychać tu jeden głos. Oba nurty tej artystycznej działalności oświetlają się i przenikają. Ożywia je ta sama tęsknota. Nieodparte i dojmujące pragnienie. Ta strategia upartego oscylowania między przeciwieństwami jest typowa dla całej twórczości autora. Jednym z podstawowych układów jest w niej napięcie - w jakiejś mierze oczywiste, ale dla Jędruszczaka szczególnie istotne - między realnością i tym, co fikcyjne. Można by rzec - od­wo­łując się do jednego z tekstów - napięcie między osobą i jej zamazanym odbiciem. W tego rodzaju dialogu świadomość/umysł jest najważniejszy. Kresy nr 45-46, 1-2/2001

(prof. dr hab.) Lechosław Lameński.

Cyt: Ciągle jednak są to dzieci, dzieci samotne, pozbawione cech indywidualnych,  bliższe marionetkom czy kukiełkom,  poruszane niewidocznymi sznurkami, dzieci które chodzą, siadają, bawią się, a  nawet pozują artyście jak bezduszne  automaty. Artyście,  który patrzy na nie chłodnym okiem anonimowego (jak one same) obserwatora,  notującego z namysłem, starannie i powoli ich  szkicowo ujęte  sylwetki. Przede wszystkim artysta prowadzi dialog z widzem przy pomocy pędzla i farb, dialog  o ludzkiej samotności, zwłaszcza samotności dzieci, które z trudem przekonują nas dorosłych o potrzebie zrozumienia ich  problemów. W ten sposób dochodzi do powstania wyimaginowanej rzeczywistości  mówiących lalek i pajacyków, mruczących słodko misi czy skorych do pieszczot i  odwzajemnionej miłości psów oraz kotów. Brak dialogu, brak otwarcia się na potrzeby naszych milusińskich  prowadzi  do  zaniku prawdziwie ludzkich  uczuć, do odrzucenia miłości i rozumu, kosztem rozbudzonej agresji,   niszczącej bezmyślnie   wszystkich i wszystko.  Akcent nr 87-88, 1-2/2002

Patrząc na obrazy Wiesława Jędruszczaka
Obserwuję poczynania Wiesława Jedruszczaka, a właściwie rozwój jego malarstwa, od dobrych kilku lat. Ku memu zaskoczeniu, ten niepokorny, chodzący własnymi ścieżkami absolwent Instytutu Wychowania Artystycznego UMCS (obecnie Wydział Artystyczny), nie tylko potrafił znaleźć w sztuce początku XXI wieku czytelne miejsce dla swego malarstwa, ale także umiał przekonać do siebie wcale liczne grono zwolenników. Piszę – ku memu zaskoczeniu – ponieważ na przekor wszystkim i wszystkiemu, Wiesław Jędruszczak konsekwentnie, od samego początku, buduje własny świat, nie przejmując się tym co powiedzą inni, i czy to co maluje, jest modne lub awangardowe.